do kasy suma: 0,00 zł
wyszukiwarka zaawansowana

STONESONG BLOG - vol.2 Sunny Funk

Witajcie nasi GROWerzy w drugim odcinku STONESONG Blog. Przyszło lato, słonko świeci, przyda się Wam trochę słońca z głośników. Jak nawinął Mes na Spalonych innym słońcem – bierz mnie za muzykometeoropatę/fakt, nie puszcze Keep It Thorough latem. Wszystko się zgadza, moja selekcja muzyczna codzienna, mocno jest zależna od pogody, nie inaczej będzie tym razem.

Dzisiaj czas na funk spod znaku dwóch liter. P-funk i G-funk. Dwie ogromnie istotne siły w muzyce, inspirujące kolejne pokolenia artystów. Dwie postacie odpowiedzialne za każdą z nich. Oba podgatunki były kontrą do tego co wówczas działo się, odpowiednio w funku i soulu oraz rapie i r'n'b. P-funk był zachodnią, wykręconą, wyluzowaną odpowiedzią na dużo bardziej wymsukany, wypracowany i równy styl Jamesa Browna. Analogicznie g-funk wyróżniał się na tle nowojorskiego boom-bapu, dominując scenę na ładnych parę lat. Jak widać podobieństw jest wiele, połączenie z paleniem również spore. Oba funki to doskonały soundtrack do sesji, a sesje nagraniowe większości albumów działy się w głębokich oparach zielonego dymu. Funk czyli mocny zapach, również ten konopny. Ten zestaw to wakacyjne kombo, które zmieni Wasze głośniki w maszynkę do robienia chillu i letniego klimatu. BTW – zapiszcie sobie te numery na zimę, odpowiednio wzmocnionę tematem potrafią wywołać pacyficzny mikroklimat nawet w lutym ;). Zapraszam na podróż do słonecznej Kalifornii i okolic, i na małą historię tych przepięknych, i jakże pasujących do tego co za oknem, brzmień.

Funk to gatunek matka dla disco, rapu, house'u i każdej następnej muzyki z afro-korzeniem. Tak tak, nieważne czy w Twoim soundsystemie gra Kraftwerk, Daft Punk, Young Leosia czy afrotrap. Prędzej czy później, kulturowo i muzykoznawczo będzie można cofnąć się aż do lat 60', 70' do Jamesa Browna czy do Georga Clintona. I tu dochodzimy do sedna.

George Clinton to jeden z ojców założycieli funkowego groove'u, a już na pewno ojciec podgatunku jakim jest P-funk. P-funk czyli skrót od Parliament Funkadelic. A to z kolei nazwy dwóch zespołów, którym liderował Clinton. Parliament bardziej taneczny, szalony, bujający, Funkadelic z kolei mroczniejszy, z bardziej rockowym, gitarowym zacięciem. Razem tworzyły The P-Funk Mob. Analogowe syntezatory, charakterystyczne piszczałki (o nich więcej przy g-funku), bujający bas i totalna wolność przy aranżach, Tak w paru słowach można by określić p-funkowy styl. "Nasza muzyka i występy sceniczne stanowiły mieszankę dokonań Jamesa Browna, The Temptations i The Stooges, stworzoną po zażyciu LSD" – tak mówił o swoich muzycznych dzieciach George Clinton. I uwierzcie, coś w tym jest. Ale my tu nie o LSD, a o THC. Clinton lubił w szalonych latach 70' i zepsutych 80' mocno poszaleć, między innymi z crackiem. Jak sam twierdzi po latach, to medyczna marihuana pomogła mu w odstawieniu twardych dragów. Marihuana i funk, bo "funk jest muzyką, która uratuje ci życie, kiedykolwiek tego potrzebujesz. Funk jest drogą życia." Mądrego to aż miło poczytać, sama prawda wujku Clintonie.

Katalog The P-Funk Mob jest ogromny, doliczając do tego jeszcze projekty solowe czołowych instrumentalistów takich jak Bootsy Collins, Maceo Parker czy Fred Wesley, to będziemy mieli pewnie całe lata muzyki. Warto samemu zagłębić się w te dyskografie i nawet na chybił trafił coś poszukać. Ja mogę Wam polecić trochę klasyki - Parilament – Flashlight, Funkadelic- (Not Just) Knee Deep, Parliament - P-Funk (Wants to Get Funked Up). Jest tego mnóstwo. Poza tym, ekipa Clintona bardzo mocno wpłynęła na następne generacje funku, u takich bandów jak np. Bar-Kays (link) Ohio Players (link), Lakeside (link - Lakeside Ride) czy Zapp and Roger (link ) inspiracja są mocno słyszalne.

Nikt jednak nie zainspirował się twórczością Clintona i spółki jak ekipa z Death Row na początku lat 90'. Konkretnie jeden rapujący producent, mający wówczas na koncie karierę z World Class Wreckin' Cru oraz N.W.A. Mowa tu oczywiście o najbogatszym doktorku świata – Dr Dre. Jemu właśnie przypisuje się creditsy za stworzenie G-Funku.

Oczywiście jak to zwykle bywa, wielu uważa, że to nie Dre jest twórcą tego brzmienia, a ekipa Above The Law. Na początku lat 90' NWA Dre'a i Above The Law byli w jednej wytwórni, i podobno Dre miał ukraść patenty, które słyszał w studiu. Kto wie jak było naprawdę, fakt jest, że na ostatniej płycie NWA mamy zaczątki tego stylu (link - N.W.A. - Alwayz into somethin), podobnie brzmi Above The Law (link) Mimo wszystko to Andre Young rozpropagował to brzmienie i to on zapisał się w historii.

Cóż to była za historia zapyta ktoś. Otóż gdy hip hop eksplodował w Nowym Jorku, na przeciwległym wybrzeżu również powoli zaczynało coś się dziać. Klimaty połączone z disco-klubowym graniem tamtych czasów i World Class Wreckin Cru jako idealny przykład. Później gra się zaostrzyła, wyodrębnił się mocny gangsta rap spod znaku Ice-T i N.W.A. Jednak na początku lat 90' potrzeba było więcej luzu. Mieszkańcy Compton, Watts , South Central czy Long Beach chcieli muzyki przy której można smażyć burgery i blunty, pić gin z sokiem i tańczyć cripwalk.

Takiej mieszanki dostarczył im Dre na swoim solowym debiucie. O ile produkcje N.W.A. były agresywne, ciężkie, w stylu Public Enemy, o tyle beaty na LEGENDARNYM The Chronic były esencją kalifornijskiego chilloutu, mocno inspirowanym ... P-funkiem oczywiście. Sample cięte były gęsto, linie basowe grane szeroko zarówno Parliamentu i jak i Funkadelic (link - Dr.Dre – Fuck Wit Dre Day (And Everybody's Celebratin') link - Funkadelic - (Not Just) Knee Deep. Właśnie na tej płycie na dobre zadomowiły się charakterystyczne piszczałki, które usłyszymy m.in. na płytach Snoopa...

 

Snoop Dogg - Who Am I (What's My Name)?

Parliament - Give Up The Funk (Tear The Roof Off The Sucker),

Tha Dogg Pound – Respect link do Parliament – Flash Light),

Warren G and Nate Dogg – Regulate,

Parliament - Mothership Connection (Star Child),

Razem z Dr. Dre ta ekipa tworzy g-funkowe top5 i podobnie jak projekty The P-Funk Mob, crossuje najróżniejsze collabo do dziś. Poza Nate Doggiem oczywiście, RIP brakuje nam tego głosu do dziś...

Oprócz tego warto wspomnieć o innych, ważnych personach g-funk. Na pewno DJ Quik – dj, raper, producent, multiinstrumentalista z Conpton. Jak dla mnie szara eminencja LA, bardzo konkretny, organiczny, funkowy sound, a do tego pimpowa przewózka (link do DJ Quik - Pet Semetary). Ten opis brzmienia i liryki pasowałby do Króla Bay-Area, głównego reprezentanta Oakland – Too $hort. Weteran działający w undergroundzie jeszcze w latach 80', również bardzo mocno czerpał z g-funkowej palety dźwięków. A nawet miał Parliament i Funkadelic na feacie (link Too $hort feat. Parliament Funkadelic - Gettin' It). Poza tym, wiadomo - lista jest ogromna. Od oczywistości jak 2Pac i Ice Cube, przez Westside Connection, Xzibita, solowe rzeczy Kurupta i Daza, WC, współczesne wersje od Wiza Khalify czy Curren$y, aż po mniej znane świeżynki typu LNDN DRGS.

Co mam nadzieję na tym etapie jest jasne, ogromna większość, pewnie ponad 95% wykonawców, których wymieniłem smaży tłuste blunty 420 dni w roku. I taką też muzykę tworzy, wszystko to doskonałe klimatycznie soundtracki do letniego, słonecznego palita.

Pozostaje mi tylko życzyć Wam słonecznych wakacji, mocnej Kalifornii w bletkach, na niebie i w głośnikach. Trzymajcie się, z buchem!

FunkBin

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl